niedziela, 2 lipca 2017

Nie wyrabiam na zakrętach...

"KRUCA BOMBA MALO CASU"

Zawsze nadążałam i ogarniałam, ale ostatnio jakoś czas
przyspieszył, jeśli nie zerwę kartki z kalendarza w danym dniu
to za chwilę już muszę zerwać trzy, cztery.
Może to Matrix przyspieszył, a może to ja spowolniłam?

Mam tyle pomysłów rękodzielniczych, tyle książek do przeczytania,
tyle przepisów na wypieki do wypróbowania, tyle kilometrów
do prze - pedałowania, że nie wyrabiam na zakrętach.

Chociaż mam dojmujące poczucie uciekającego czasu - wiecie
to ten wiek, fajne jest to, że jeszcze spełniają się moje marzenia.
Ostatnio spełniło się moje ponad trzydziestoletnie marzenie.
A było tak:
Mamy duży dom i stosunkowo małą kuchnię.
Kuchnia jest mała, ale bardzo ją lubię i nie zamieniłabym jej na nowoczesne
błyszczące cacko.

Kiedy przeprowadziliśmy się na swoje, marzyłam o kuchennym
kredensie i proszę....


Odrzut z eksportu do RFN, w tamtych czasach nie wiedziałam jeszcze,
że można by odnowić stare, dobra dostałam nowe podrabiane na stare.
Kredens jest fajny, ale mało praktyczny, więc wymyśliłam, żeby górę
powiesić wyżej na ścianie, a na dół położyć blat dzięki czemu zyskałam
kawałek blatu roboczego.


Kredens ma trzy szuflady, które nie działały w zasadzie od samego początku.
Pozarywane służyły za przechowalnie wszystkiego i niczego.

Od kiedy się pojawiły w sklepach meblowych szafki z  szufladami na prowadnicach, samodomykające od czasu do czasu otwierałam z przyjemnością i marzyłam.
Wspaniały próbował spełnić szufladowe  marzenie, ale żadne systemy prowadnic
nie sprawdzały się w naszym kredensie.
Proszę bardzo, ogłaszam całemu światu  mam, mam szuflady na bezszelestnych
prowadnicach samo domykające się.
Wspaniały znalazł system, zakupił i zamontował....

                               


Chodzę i otwieram, i zamykam, i otwieram i same się domykają.....
Szuflady działają terapeutycznie, o coś tam zaburczałam do Wspaniałego, a on szybko
otworzył wszystkie trzy szuflady i mówi "patrz, patrz" i wymiękłam.



To nie koniec spełniania trzydziestoletnich marzeń w związku z nowym "fisiem"
wypiekania potrzebowałam dodatkowego blatu, a może mini wysepki kuchennej?
Wymyśliłam blat wysuwany/chowany.




Sprawdza się idealnie, czemu nie zrobiłam brązowego nie wiem?

Wspaniały sprawdził się Wspaniale i poszliśmy za ciosem.
Potrzebowałam spiżarni, co prawda mamy spiżarnię z nazwy, bo to raczej
pomieszczenie do przechowywania butów i kurtek oraz sprzętów wszelakich,
a ja potrzebowałam schowka na mąki, kasze itp.
Za drzwiami kuchennymi miałam lustro, a teraz mam
                                                          i lustro...



                                                           i spiżarnie...

                             

Szafka łazienkowa z IKEI sprawdziła się idealnie w związku z tym Wspaniały
właśnie montuje drugą szafkę odgrażając się, że "to ostatnia szafka w tym sezonie".

W między tak zwanym czasie wnuki zakończyły sezon szkolny z sukcesem
tak więc zajmuję się nimi od czasu do czasu.
                                         
                          Hit sezonu w grupie dzieci młodszych szkielecik w gluciku.

 
                                   Hit sezonu w grupie starszaków najstarszych wielokolorowy
                                   długopis, trwa nauka pstrykania.



                                           Hit sezonu dziecka najmłodszego namiot w kojcu.


No i jeszcze w między tak zwanym czasie byliśmy na rowerowym zjeździe
i przejechaliśmy pierwszy raz tunelem pod Martwą Wisłą.


Muszę przyznać, że było klaustrofobicznie tym bardziej, że peleton stanął
i zakorkował na dłuższą chwilę wyjazd.
Z przodu zator z tyłu policja hmmm...


I jeszcze w między tak zwanym czasie kręcę wielki "wiklinowo - papierowy
projekt, na razie wygląda to tak, czas pokaże jak wyjdzie.


I jeszcze w między tak zwanym czasie piekę, bez glutenowo i  prawie bez cukrowo.




"KRUCA BOMBA MALO CASU"

Cdn.

5 komentarzy:

  1. Przyznam że trochę się martwiłam że nic sie nie odzywasz a tu takie rzeczy!!!!!Gratulację dla Twojego Wspaniałego:)))i to jest właśnie przykład że marzenia zawsze się spełniają tylko na niektóre musimy dłużej czekać:)))Pozdrawiam serdecznie:))))

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda niektóre marzenia muszą nabrać mocy i w końcu przychodzi moment, że nie można już dłużej czekać.
    Jak weszłam na bloga to sama się zdziwiłam, jak długo nie pisałam. Teraz też wnuk mi pilnie pomaga w pisaniu.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem, kiedy mi się uda zamknąć otwartą gębę! No, po prostu cuda, cudeńka! Podziwiam inwencję!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem się zastanawiam, kiedy nam się przestanie chcieć.
    Może dlatego, ze chałupa pełna ludzi i trzeba jakoś ogarniać całe towarzystwo, ciągle nie możemy przejść w "stan spoczynku".
    Robótki ręczne zawsze działały na mnie odstresowywująco,
    nie potrafię np. siedzieć i tylko oglądać TV zawsze muszę jeszcze coś robić. Czasem sobie myślę, że mam "manualne ADHD".
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. To manualne ADHD godne pozazdroszczenia! Naprawdę!! :)

    OdpowiedzUsuń