poniedziałek, 18 marca 2019

To już wiosna????

Dlaczego tak długo nie?
Dlatego, że jeśli komuś z mojej watahy
zadzieje się - to samica Alfa musi skupić
siły na przetrwanie i wtedy ani chęci, ani
możliwości na swobodną twórczość blogową nie ma.

Może się wydawać, że jeden z najgorszych czasów za nami,
ale jak znam Wszechwiedzącego to przypomni sobie
o nas prędzej czy później i coś wymyśli.
Błagam zapomnij o nas, daj odetchnąć!
Po raz kolejny przetrwaliśmy, jesteśmy jak dęby...
I to tyle gwoli wyjaśnień.

Co mi pozwoliło nie zwariować?
Tylko to, że wyjątkowo tej zimy nie było miesiąca,
żebyśmy nie jeździli na rowerze.
Zaliczyliśmy dużą część listopada, w grudniu też była
jazda i w styczniu, i w lutym itd.
Jazda to lekarstwo na stres, na beznadzieje.
Po prostu daje moc.
Bezcenne.
Tak nas nosi, że jeśli tylko nie pada to te 30-40 km
musi być wyjeżdżone.


Czasami wsiadam na rower i robię objazd po osiedlowych biblioteczkach.
Odkąd mam dostęp do bezpłatnych książek w dużych ilościach to czytam
i czytam.



Wpadła mi w ręce taka książka, przeczytałam i  się zadumałam.



Wspaniały ma taką dewizę w życiu
"Jeśli nie wiesz co zrobić nie rób nic".
Ja odwrotnie zawsze chcę zrobić "coś".
Niestety na starość nie ma lekarstwa,
a kiedy starość występuje w postaciach
dwóch prababć i należy to coś zrobić razy dwa
to niestety, ale przychodzi moment gdy nie wiadomo
co robić, bo jak upilnować własną matkę, żeby
nie pocieszała się "tonami" cukierków, szczególnie
krówek?
Krówki wg niej nie są wcale słodkie, a w herbatniczkach
nie ma cukru, a jakże.
Ma drożdżycę, nie wolno jej nawet patrzeć na cukier.
Jej problemy z pamięcią to prawdopodobnie efekt
uzależnienia od cukru.

W zasadzie wiedziałam od dawna o tym, że cukier
to narkotyk, niszczy zdrowie i uzależnia.
Moi rodzice to była jedzeniowo absolutnie nie dobrana
para.
Tata był "bezchlebnym mięsożercą",
a mama "cukroholik węglowodanowy - kochający smalczyk".
Na szczęście poszłam za tatą i nie miałam problemu
z tym, żeby dziesiątki lat temu zrezygnować z cukru
do herbaty i nie tylko.
Zdarzały mi się krótkotrwałe epizody "czekopożądania",
ale w zasadzie gorzka czekolada powyżej 70% kakao,
zaspakaja moją potrzebę na słodkości.
Piekę ciasta prawie bez cukru, robię dżemy nisko słodzone,
w zasadzie bardziej dla mojej watahy niż dla siebie.

To, że jest mi łatwiej niż nie jednemu z Was to
paradoksalnie - codzienny widok konsekwencji zdrowotnych
jakie niesie nadużywanie cukru.

Wiem co cukier może zrobić człowiekowi, nasze obie mamy
to ofiary uzależnienia od cukru.
Cukrzyca - w konsekwencji - wylew, zawał, utrata wzroku, chore nerki.
Drożdżyca - w konsekwencji - zaniki pamięci, kłopoty z cerą, otyłość,
                                                  brak koncentracji itp

O ile mamę Wspaniałego można opanować bo mieszka z nami,
o tyle moja mama jest nie do opanowania, bo mieszka jeszcze sama.
Jej argumenty za słodkim to:
- A ile mi życia zostało.
- A co ja mam z życia.
- Jak mi jest tak smutno to się pocieszam.
- Przecież ja czekolady nie jem tylko czekoladki ???
- Cukierek, krówka wcale nie jest słodki.
- No coś ty, w herbatnikach nie ma cukru itd
Taka rozmowa często kończy się kłótnią i stwierdzeniem,
że ja chce zmienić osiemdziesięcioletnią kobietę.

O Wszechwiedzący, nie liczy się to ile życia nam zostało, ale
liczy się to jaka będzie jego jakość.
To, że nie wolno się poddawać chwilowym złudnym kulinarnym
przyjemnościom dotarło do mnie w chwili kiedy spektakularnie
odchudzona poczułam wolność jaką daje brak zbędnych kilogramów.
Wiem, pomogła mi choroba, ale ta choroba to też wynik moich między
innymi zaniedbań żywieniowych.
Między innymi, bo główna przyczyna moich i nie tylko moich
zdrowotnych perypetii to ..."RANDAP".
Poświęcę mu osobny wpis, należy mu się.

Tylko, że ja (tak, pochwalę siebie) uczę się i pomimo mojej
"słabej silnej woli" staram się nie przytyć, a nawet jeszcze trochę
schudnąć.
Że co, że w moim wieku można już trochę odpuścić ?
Od najmłodszych lat w moim najbliższym otoczeniu były
osoby "stare mentalnie" i dlatego mam obsesje na punkcie
jakości życia w miarę upływu lat i dlatego żaden jakiś tam
cukier nie będzie rządził moim życiem.
Jestem u siebie to mogę się trochę powymądrzać.

Co jeszcze nie pozwoliło mi zwariować, ano taki
krokodyl i wąż, i psi patrol.


Internet i kolorowa drukarka to nie wyczerpane źródło inspiracji.

Na koniec dedykuję Sobie i Wspaniałemu, oby tak dalej i bez końca.



P.S.
Wiosna, czas się rozkręcić.



4 komentarze:

  1. Zacznij "paść" obie babcie owsiankami- dla tej co lubi słodkie- możesz piec domowe ciastka owsiane bez cukru . Niezłe są na stronie www.bezbez.pl
    Pozwalaj babci jeść codziennie kostkę czekolady powyżej 85% kakao- to samo zdrowie- magnez i bioflawonoidy.
    Jeśli jesteś zainteresowana naprawdę zdrowym odżywianiem- wejdź na www.salaterka.pl
    Zamiast cukru serwuj w domu:
    ksylitol lub erytrol, ewentualnie na początek nierafinowany cukier trzcinowy. Erytrol nie jest syntetycznym słodzikiem a ma 0 kalorii- to cukier ze specjalnie preparowanych warzyw. Można też stosować stewię, ale wpierw trzeba wypróbować jaka ilość komu pasuje.Ja kupuję tę w kroplach.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z mamą Wspaniałego nie ma problemu, bo jest na miejscu. Cukier ma ustabilizowany. Ból serca dotyczy mojej mamy która mieszka jeszcze sama. Nie jestem w stanie być u niej codziennie, a nawet jeśli to przecież nie mogę jej pilnować cały dzień.
      Kupuje i chowa słodycze. Zachowuje się tak jak człowiek uzależniony. Owsiankę serwuję "babci domowej" na mleku bez laktozy, nie trzeba słodzić bo to mleko jest słodsze z powodu rozłożonej laktozy.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Święte słowa, ale jak żyć bez słodyczy??! ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. Może ciężko Ci uwierzyć, ale się da. Wspaniały jak go poznałam był "ciastolubem". Oduczył się dość szybko. Teściowa piekła świetne ciasta, ja nie umiałam. Najcięższe są pierwsze dwa tygodnie, dobrze jest się wspomóc kwasem kaprylowym, chromem. Używać najpierw połowę cukru w stosunku do tego co podają w przepisach, po pewnym czasie wszystko co będzie posłodzone przez kogoś innego będzie dla Ciebie za słodkie. Przemysł cukierniczy nie żałuje nam słodkiego, coraz bardziej słodkiego bo doskonale zdają sobie sprawę z tego, że cukier uzależnia. Cukier jest w zasadzie wszędzie nawet w wyrobach mięsnych i konserwach rybnych. Najgorzej jest jak się odmawia na imprezie jedzenia słodkości, ale z czasem otoczenie zaczyna rozumieć, pojawiają się na stole owoce, orzechy, dobra herbata. Do boju! Mniej słodyczy więcej zdrowia! Ale mi się napisało.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń