Ostatni post w Styczniu "REALLY?".
Jakoś tak czas przeleciał, pofrunął jak piórko leciutko
nie wiem jak, nie wiem kiedy i już marcujemy...
Dobra uszy do góry czas na myśl pisaną.
Jeden z moich dwóch blogów ten ów na którym jesteśmy ma na imię Friganka.
To spolszczona przeze mnie na użytek własny nazwa ruchu "Freeganizm".
Freeganizm najczęściej kojarzy się z ludźmi nurkującymi w kontenerach śmieciowych,
w poszukiwaniu zdatnych do zjedzenia resztek.
Ale wg Wikipedii w skrócie Freeganizm to antykonsumpcyjny tryb życia.
Współczesny człowiek konsumuje i o ile człowiek nie może nie jeść
to na pewno może inaczej rozporządzać konsumpcją dóbr materialnych.
Wspaniały ma takie powiedzenie:
Każda kupiona rzecz w końcu wyląduje na śmietniku.
Mówi też tak:
Wejdź do sklepu, najlepiej marketu, popatrz na półki i wyobraź sobie, że każda
z tych rzeczy będzie śmieciem bez żadnych wyjątków.
Dobrze jeśli to co wyrzucimy zostanie zrecyklingowane gorzej jeśli
wyląduje w lesie i będzie się utylizować przez lata.
Ludzkość jeszcze nie znalazła idealnego remedium na nadmiar
śmieci.
Warto jednak przy zakupie każdej nowej rzeczy spojrzeć na
sklepowe półki oczami Wspaniałego i zobaczyć... "śmieci".
Można powiedzieć, że Friganizm na własne potrzeby wyssałam
z "tradycji rodzinnych".
Szczególnie po Tacie od dziedziczyłam skłonność do adoptowania
i przerabiania rzeczy.
Mój Tata był mistrzem zmieniania funkcji rzeczy, dorabiania i przerabiania,
dostosowywania.
A to z reflektora samochodowego, zbudował lampę zewnętrzną do domku nad jeziorem.
A to ze starego stołu zbudował biurko.
Nasz domek nad jeziorem był zbudowany z drzewa pozyskanego z palet.
Pierwszy kontenerek do przewozu kota zbudował ze skrzynek po jabłkach.
Pierwszą wędkę dla mnie zrobił z patyka.
Stojak na choinkę zrobiony przez niego mam do dzisiaj
( a mogłabym kupić nowy, nowoczesny).
Dzisiejszy świat cierpi na nadmiar wszystkiego.
Kupujemy bo zmieniamy, odnawiamy, chcemy mieć nowe, ładne,
inne, takie jak ktoś.
Meble na których siedzieli Meghan i Harry podczas wywiadu
sprzedały się natychmiast. Ci co kupili musieli mieć te, akurat
te, a te co mieli gdzie wylądowały?
Kupujemy bo jest modne, wymieniamy bo się znudziło,
wyrzucamy bo zawadza.
Smutne to i w zasadzie nie ma pomysłu jak to rozwiązać.
Można zostać minimalistą jest taki ruch posiadaczy tylko
np 100 rzeczy.
Można się ograniczać, ale przecież nie każdy będzie się
dobrze czuł w domu gdzie jest symboliczne jedno krzesło,
jeden talerz i jedna łyżka...
Ja sama lubię jak ja to nazywam "grajdolić" tzn otaczać
fajnymi przedmiotami.
Nie, nie powiem Wam jak powinno być bo nie wiem.
Dobra posnułam myśli, a na czym polega mój malutki Friganizm?
Ja przytulam rzeczy porzucone/wyrzucone, nie ja nie jestem
zbieraczem.
Nie chodzę po śmietnikach, ale jeśli zauważę coś wystawionego
na śmietnik co akurat może mi się przydać to bez wstydu wezmę
i przytulę.
I tak ostatnio przytuliłam deskę do prasowania:
Po lekkim odmalowaniu i zmianie pokrowca mam wypasioną deskę, która posłuży
mi jeszcze kilka ładnych lat.
Przytuliłam też odkurzacz:
Potrzebowałam mieć drugi odkurzacz bo mam trzy piętra i zmęczyło mnie już
noszenie z pietra na piętro.
Odkurzacz Philips posłuży mi jeszcze pewnie kilka lat.
Przytuliłam też całą torbę świątecznych lampek.
Byłam szczerze zdziwiona, że ktoś wyrzucił działające lampki i to są lampki z górnej
półki.
Nie, nie jestem zbieraczem, stać mnie na kupno deski do prasowania.
Biorę tylko rzeczy które są dla mnie przydatne.
Mam frajdę z tego, że dałam im drugie życie.
W sumie na wiele tych rzeczy ze śmietnika znaleźli by się chętni.
Po co wyrzucać działające lampki przecież wystarczy dać anons
na OLX oddam za darmo, a chętny na pewno się znajdzie.
Sama korzystam z tej opcji.
Kiedy mój wnuk zapragnął zjeść u babci gofry to właśnie z OLX - oddam za darmo,
przytuliłam sprawną gofrownicę.
Moje hobby szydełkowo/drutowe jest oparte na włóczce z odzysku.
Kupuje za dwa złote sweter pruję i robię.
Np
Takie wielkanocne ozdoby.
To samo z ubraniami, w zasadzie ubieram siebie i Wspaniałego tylko
ubraniami z drugiego obiegu.
Sweter za dwa złote, ozdoba własna robota, oczywiście kot.
Wszystkie moje koty były z odzysku ten obecny rasowy
sam do mnie przyszedł - przytuliłam, została.
Mogłabym tak długo jeszcze, pewnie jeszcze nie raz wrócę do tematu...
A teraz lecę na Kurodomę
Przytulaśna Friganka.
Już kiedyś Ci mówiłam, ale powtórzę jeszcze raz: bardzo piękne, pomysłowe rzeczy robisz. Swetr-poncho z kotem prześliczny!
OdpowiedzUsuńŻywe kocisko też!:)
Miałam kilka kotów w swoim życiu, ale ta kocica jest niesamowita. Nie dość, że sama przyszła do nas to jest niesamowicie pro ludzka. Chodzi za mną krok w krok. Rano musi wszystkich przywitać. Jeśli ktoś ma gorszy dzień nie odstępuje go na krok.
OdpowiedzUsuńJednym słowem jest wyjątkowo mądrym i empatycznym stworzeniem.
Dzięki za pochwały.
Pozdrawiam.