środa, 11 października 2017

Znacie, nie znacie to posłuchajcie......

Ostatnio odkryłam na You Tube skarbnice słuchowisk radiowych.
Są stare perełki i trochę młodsze perły.
Słucham dużo, bo ja tak mam, że nie potrafię robić jednej rzeczy
na raz.
Jak gram w kulki to słucham, jak pruję swetry to słucham, jak robię
na szydełku słucham i jak gotuje to słucham.

Audiobooki marnie mi wchodzą, nie wiem dlaczego, ale książki wolę
czytać sama, chyba, że trafi się czytacz, który umie grać głosem.

No i tak słucham i słucham, aż trafiłam na to słuchowisko
"Okno na Świat" 1974 rok.
Mordeczka i Dziunia wspaniałe, niezapomniane i w sumie jakże aktualne.



Dla Dziuni i Mordeczki telewizor to okno na świat, oglądają i komentują.
Tekst i wykonanie mistrzostwo świata.

No i tak mi sie skojarzyło, że  są takie okna, które determinują życie ludzi.
Przynajmniej ja znam takie okna, które miały wpływ na moje życie.




To środkowe okno to okno od kuchni w moim rodzinnym domu.
Kiedy byłam bardzo mała z tego okna można było zobaczyć
zieleń, kawałek rzeki.....

Pod tym oknem przechodziłam kiedy szłam do szkoły, albo do sklepu.
Z tego okna mój tata wypatrywał mojego powrotu z miasta.
Krajobraz z tego okna z biegiem lat bardzo się zmienił, przed tym oknem
wybudowano drogę którą wjeżdża się do Gdańska.
Jeździ tramwaj, pędzą samochody, chodzą ludzie.

Mój tata tak uwielbiał widok z tego okna, że kiedy pojawiła się możliwość
przeprowadzki nie zgodził się na polepszenie warunków mieszkaniowych,
bo z nowego okna nie będzie miał takiego widoku.

Do końca życia to było jego "Okno na świat".
A to trafił się jakiś fajny spektakularny wypadek samochodowy,
o którym można było podyskutować, a to jakiś
znajomy przeszedł i można było pomachać na powitanie.
Jak było solidarnościowe wzmożenie to pod tym oknem szalało ZOMO.



A to jest okno od ukochanej piwnicy/warsztatu mojego taty,
kolejnej przyczyny dla której nie chciał się przenieść do nowego mieszkania.
Kochał tą piwnicę miłością nie odwzajemnioną.
Piwnica jest wilgotna, wszystkie umieszczone w niej rzeczy przechodzą
zapachem stęchlizny, ale to była jego przestrzeń, uwielbiał swoje narzędzia.
Teraz okno jest ciągle zamknięte.



A to jest okno wykute przez mojego tatę żeby wrzucać do piwnicy węgiel i koks.
Kompletna samowolka nikogo nie pytał, nikt się nie czepiał, wykuł dziurę.
i już. Teraz nie do pomyślenia.

Taty już nie ma, nie ma siwej głowy w kuchennym oknie, została moja mama
i to jej głowę widzę kiedy przejeżdżam pod oknem.
Teraz dla mojej mamy to okno jest "Oknem na świat", a krajobraz przed
oknem od niedawna się zmienił diametralnie i wygląda teraz tak:



Tak zaczyna wyglądać wjazd do Gdańska.
Ten kto zaprojektował coś takiego co zasłania widok na stare miasto
powinien zostać zakuty w dyby pod fontanną Neptuna i obrzucony
zgniłymi pomidorami .......


Widok na betonowe monstrum mnie straszy i odstrasza, ale moja mama
dalej twierdzi, że takiego widoku jak z jej okna na ludzi i świat nie ma nigdzie
indziej bo to jej "Okno na świat".

Rozmyślałam o tych oknach i nagle przez moje ruchome okno na świat
zobaczyłam taki obrazek.....

                                                                   "GO KICIA"

 
Staliśmy w korku i zobaczyłam taką rejestrację na samochodzie przed nami.
No nie wiem miało być chyba dowcipnie, na pewno było drogo, ale gdyby mąż mi
sprawił taką rejestrację to bym się chyba wkurzyła, samochodu z płóciennym
dachem też nie chcę.
Zgryźliwa jestem - oj nie dobrze ze mną.

A na deser "Plażing" w wykonaniu kota sąsiadki, włączony kominek,
wieje ciepełkiem kot korzysta.
Jakość zdjęć fatalna bo z telefonu, ale te wyciągnięte łapki......



A skąd piszę to wyjaśniam na Kurodomie.
Do usłyszenia, do zobaczenia.....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz