sobota, 25 września 2021

Dzisiaj jest ten dzień...kolejna -siątka napoczęta.

Nawiązując do poprzedniego posta na początek zagadka.
Kto zamieszkał u nas w ogrodzie w wakacje?
Odpowiedź na końcu posta.


Dzisiaj są moje urodziny.
Niby nie obchodzę oficjalnie, ale Matrix się postarał i tak:
1/ W końcu Bloger się naprawił i przestał robić te koszmarne przerwy
    między wersami postu. Hurra!
2/ Pojechałam do Auchan po ciemne kakao (bo ostatnio ze Wspaniałym
    lubimy wypić kubek ciepłego kakaa) i Hurra promocja 50% taniej,
    no to wzięłam dwa opakowania.
3/ Właśnie Wspaniały, który od samego rana jest jeszcze Wspanialszy
    przywiózł mi z Castoramy 6 sztuk wrzosów bo jest akcja wrzosy za 
    zepsuty sprzęt domowy (miałam zepsutą suszarkę itp). Hurra!



4/ Wracając z Auchan zajrzałam do osiedlowej biblioteczki, a tam góra
     prezentów dla mnie, o proszę. Hurra.


Szczególnie ta "Kwantowa Dusza" i "Zaproszenie do socjologii".
Wiecie mam ostatnio fijoła na punkcie kwantowego świata.
Kwanty, kubiki, splątanie kwantowe, a już połączenie świadomości i świata kwantowego...
A domorosłym socjologiem jestem chyba od urodzenia. 
Zawsze mnie fascynowały procesy zachodzące w społeczeństwach, społecznościach
i między człowiekiem i człowiekiem.
"Twój Styl" i "Kobieta na krańcu świata" to tak na odciążenie mózgu.

Ostatnio mam wrażenie, że Matrix przyspieszył i odczytuje moje małe w końcu
marzenia.
No bo powiedzcie, czyż to nie jest zdumiewające?
Wiecie, że ja robię na drutach, szydełku, wycinam różne dziwne rzeczy z papieru,
szyję, umiem coś zbudować pomalować i w ogóle ogólnie mam "nerwice rąk",
nigdy nie wyszywałam jakoś namiętnie coś tam od czasu do czasu i nagle mnie 
wzięło. 
Miałam trochę jakiejś starej muliny coś tam wyszyłam,
jakieś plany się pojawiły, ale trzeba by dokupić nitki, a ja nie lubię kupować
rzeczy do moich hobby ja kombinuję i nagle Matrix zadziałał.

Pewnego dnia przejeżdżam koło biblioteczki osiedlowej i kątem oka
widzę coś bardzo kolorowego.
No nie - Wiecie nie mogłam uwierzyć własnym oczom, trzy pudełka
kolorowej muliny o "żesz ty" kosmos.
I jeszcze teczka z kalką do przerysowywania wzorów i karteczka
z napisem "może skończysz to co ja zaczęłam".


Szczękę zbierałam z ulicy, no i wzięłam.
To jeszcze nie koniec. Ponieważ wywnętrzyłam się przed przyjaciółką, że wzięło
mnie na haftowanie to dostałam od niej zestaw do haftowania krzyżykami.
Nigdy nie haftowałam krzyżykami, ale się zawzięłam i haftowałam równy 
miesiąc (18 tysięcy krzyżyków).


Na fali i na cześć mojej nieodżałowanej "Żabci" wyhaftowałam jeszcze
obrazek kota.




Chwilowo nie kupuję żadnych nowych wzorów bo "krzyżykowanie" jest jak dobra
mantra, wciąga i trudno się oderwać, a ja mam "pierdylion" planów robótkowych
i ileś książek do przeczytania i jeszcze to i tamto...

I jeszcze mogę słuchać muzyki w pełnym wydaniu bo jakiś klient Wspaniałego
przyniósł do utylizacji super głośniki, całkiem dobre i teraz Friganka może słuchać
muzyki z basami i to jest inna jakość.


 
Super urodziny mam i się cieszę.

Dobra, pora na rozwiązanie zagadki w ogródku na czas wyjazdu wakacyjnego
moich wnuków zamieszkał na super wybiegu pupil potomków najstarszego
mojego potomka żółw Janek.


Miałam trochę obaw, czy podołam, ale polubiłam gada, jest rozczulający
w swojej pozornej nieporadności.
Uwielbia ogórka, liście rzodkiewki i świeżą trawę.

Matrix ostatnio tak dobrze działa, że muszę ostrożnie formułować marzenia
i absolutnie nie myśleć o "zielonych słoniach" bo ogródek za mały i słonie za dużo 
jedzą.
Dobra kończę bo zaczynam bredzić.
Na zakończenie filmik z największą niespodzianką od Matrixa czyli moją
nową cudowną kocią rezydentką Kitą.
Filmik trzyma w napięciu, Wspaniały twierdzi, że powinnam dać podkład
muzyczny z filmu "Szczęki", ale nie umiem.

Starsze koty też lubią się bawić.
O.K. lecę na Kurodome trochę popisać.

                                   Starsza o rok Friganka.


niedziela, 5 września 2021

Modernizacja kuchni po Frigańsku...

Ci co czytają to wiedzą, że ja Friganka jestem.

Nie nie zbieram jedzenia po śmietnikach, ale przytulam różne

rzeczy innym już nie bardzo potrzebne i daje im nowe życie.


I tak, moja kuchnia wymagała modernizacji.

Szczególnie sprzęt do gotowania.

Myśleliśmy o wymianie już od jakiegoś czasu, ale jakoś ciężko

było nam się zabrać do roboty, a bo gotowałam dotąd na elektrycznej kuchni, 

a może lepsza by była indukcja?

A bo jak wymieniać to może i prawie czterdziestoletnie kafelki, a bo może blaty,

a może, a może, a bo w sumie to kafelki mają fajny kolor, a bo kuchnia jeszcze działa...


No i stało się  Frigański czas na kuchnię nagle  i nie spodziewanie nadszedł.

Średni potomek dał sygnał i pomalował sufit.

Kolega Wspaniałego kupił sobie płytę indukcyjną przyszedł pan elektryk

i oczywiście źle podłączył i zepsuł płytę.

Kolega był ubezpieczony, dostał odszkodowanie, kupił sobie następną płytę,

a uszkodzoną zaproponował Wspaniałemu za darmo bo kolega wierzy

w umiejętności Wspaniałego.

Tak więc Wspaniały, oczywiście płytę naprawił.

Potrzebny jednak był piekarnik, więc Friganka na OLX znalazła piekarnik

za 100 PLN.

Piekarnik po doczyszczeniu wygląda jak nowy, ma elektroniczny programator i 

wygląd jaki lubię czyli "retro".

Dobra to mamy, ale potrzebujemy mniejszą zmywarkę bo dotychczasowa

60 cm jest za duża i nam się nie zmieści razem z większą płytą i piekarnikiem.

Nowa 45 cm koszt około 1600 PLN, używana 600PLN.

Ale Friganie nie kupują, Friganie kombinują, szukają i  znajdują.

W naszej dzielnicy, Pan oddaje za darmo prawie nie używaną jak nową 

zmywarkę - szerokość 45cm, ale uszkodzoną.

Do akcji wchodzi ON - Wspaniały, diagnozuje, kupuje część za 4 PLN 

naprawia i zmywarka wchodzi do gry.

Sprzęt jest, ale te kafelki.

W zasadzie stare są fajne, tylko trochę uszkodzony dolny pas przy kuchence.

Zbijać całość to nie po Frigańsku, ale chciałoby się jakoś odnowić, łazimy po 

Castoramie i nagle są takie kafelki co można "pożenić" ze starymi, miodzio.

Wspaniały jest na fali - zabiera się do roboty, jeszcze dokupuje

od człowieka z OLX  za 20PLN szufladę z domykiem pod piekarnik.

Wspaniały szaleje, buduje podstawę piekarnika, dostosowuje szufladę,

przykleja kafelki, docina blat, montuje sprzęt, a dodam, że Wspaniały

jak, każdy "męski mężczyzna" szczerze nienawidzi remontów i w efekcie

jego zapału mam po frigańsku za bezcen odnowioną kuchnię i się cieszę.







Kuchnia gotowa. Niestety moje garnki nie działają na indukcji.

Musiałam wymienić i po Frigańsku przekazać moje gary w dobre ręce.


Dałam ogłoszenie na OLX za darmo i zadzwoniła pani, że syn mieszka

na stancji i ma jeden garnek i, że bardzo chciałaby dla niego.

Chłopak przyjechał, dał mi paczkę kawy, on zadowolony, ja zadowolona, że moje

gary poszły w dobre ręce...

Ech Frigaństwo jest mocno satysfakcjonujące.

A w następnym poście nadrobię moje zaległości pamiętnikarskie o tym,

kto mieszkał w wakacje w naszym ogrodzie i jak "Matrix" po raz kolejny

zwizualizował moje marzenia.

                                 Zadowolona Friganka.

Ps

Kita jest mądra, kochana i nam zaufała.