sobota, 8 września 2018

Dzisiaj pada deszcz i mam w końcu porządne okulary do czytania i pisania....

Zawsze się chwaliłam , że mam na wszystko czas,
że wszystko zrobię co sobie zaplanuję otóż oświadczam,
nie mam czasu, doba ma 24 godziny jak zawsze, ja mam
plany na dobę co najmniej  48 godzinną i to tylko pod
warunkiem, że nie będę spać.

To lato było niesamowite i bardzo intensywne.
Oczywiście rower, prawie codziennie przejeźdżamy
30 - 40 km.
Nie potrafię się nie zachwycać pomysłem Wspaniałego,
żeby kupić rowery elektryczne.
Dzięki temu hobby, tak to już jest hobby, uzależnienie, świr
kompletne zakręcenie poznałam trójmiasto od podszewki.
Doszło do tego, że wolę zjechać do centrum na rowerze niż
samochodem.
Do swojej mamy jeżdżę na rowerze (niestety moja mama
nie jest już prababcią dochodzącą, trzeba ja przywozić lub
odwiedzać).
Tak więc jeździmy, pędzimy wczoraj byliśmy na grzybach w lasach
Gdyńskich.


Mam już w zamrażarce 10 woreczków grzybów do jajecznicy.
Wlazłam też w ramach oswajania lęku wysokości na punkt widokowy.


A w lasach jakiś magik ustawia takie cuda.

Nie do uwierzenia, ale to są Trójmieskie lasy, Wspaniały podziwia
powalone jurajskie drzewo.

Oprócz tego obowiązki:
- Starszaki na wycieczce, wcinają gofry.

- Młodziaki w basenie.


- I przy pracach plastycznych, malowanie na kamieniach.


- W tak zwanym międzyczasie próbowałam zobaczyć krwawy księżyc.
Załóżmy, że widziałam.


- A to zrealizowane marzenie o nakryciach głowy a la Teletubisie.


- Trzeba było dobudować drugą rakietę, bo najmłodszy wnuk już
   dorósł do międzykontynentalnych lotów.

- Wnucho śpi, ja bujam i czytam, oczywiście w międzyczasie...


I jeszcze Wspaniały rzucił hasło "naucz kota dawać łapę", mówisz masz...

- I jakby tego wszystkiego było mało, kupiłam sobie w końcu nową maszynę
do szycia i wsiąkłam.
 Oprócz szału przeróbek, bo schudłam 27 kg i utrzymuję wagę, a więc garderoba cała do
przewietrzenia to jeszcze wpadłam na pomysł naszycia tzw pufków
dużych i małych.
Kot i wnuki uwielbiają szczególnie to duże gniazdo, gniazdują z upodobaniem.


- I jeszcze jakby tego wszystkiego było mało, robię przetwory na zimę
jak co roku i jeszcze pierwsze próby w temacie swojskiego twarogu,
a w planach swojski ser.


Ten post taki trochę wspominkowy, lato się kończy być może pogoda
uziemi nas w domu, ale głowy nie daję, bo zakupiłam już spodnie
ocieplane i kurtki dwie na zimne dni.
Teraz trwają intensywne poszukiwania gogli i plan jest taki, żeby
zrealizować hasło, że nie ma złej pogody na rower jest tylko złe ubranie.

Mam nadzieję, że jesienią będę miała więcej czasu na pisanie.