czwartek, 17 listopada 2022

Pani psycholog powiedziała...pozwól sobie.

Postanowiłam powoli wracać bo... świat się nie zatrzymał.

Internet nie jest miejscem (przynajmniej dla mnie) do zwierzeń, szczególnie tak bolesnych. Nic nie będzie już jak dawniej, oswajam traumę i pewnie do końca życia będę oswajać się ze stratą.

Chwała tym, którzy wymyślili "Centrum Kryzysowe". W ekstremalnych sytuacjach warto skorzystać. Rozmowa z psychologiem, który jest obcą, nie zaangażowaną emocjonalnie osobą w początkowej fazie traumy bardzo pomaga. Umawiasz się na dzień i godzinę, jesteś zmuszona do ubrania się i wyjścia z domu. Możesz powiedzieć w zasadzie wszystko, opowiedzieć o demonach w głowie, wypłakać się.

Wszyscy otaczający kochający Cię ludzie mówią, żebyś nie płakała, żebyś pomyślała o tych którzy żyją, o świecie który się nie zatrzymał, doceniasz to uruchamiasz rozum i się starasz, nic nie pokazujesz a w środku wyjesz.

I wtedy pani psycholog mówi jedno oczywiste zdanie " rozpacz będzie przychodziła jak "morska fala" - obejmie panią i wtedy niech pani pozwoli sobie na emocje, ale też niech pani pamięta, że "morska fala" się cofa. I tak na razie żyję od fali do fali.

Wydawało mi się, że nie będę w stanie wrócić do opieki nad wnukami, do robótek, do odwiedzin u prababć tym bardziej, że prababcie nic nie wiedzą, ale teraźniejszość jest nie do zatrzymania, nieustannie się dzieje i tylko tak trudno pogodzić się, że wszystko przemija, a przyszłość jest nie pewna.