Kiedy ręce zajęte, umysł odpoczywa dlatego dłubię na potęgę.
Moja pierwsza miniatura - koci świat - lubię zaglądać i oglądać portrety kocich przodków na ścianach, potrzeć w papierowy ogień w kominku. Od zawsze lubiłam miniatury, ale nigdy nie lubiłam lalek. Przerażają mnie nieruchome, powtarzalne twarze dlatego stworzyłam koci światek oczywiście ze świątecznym wystrojem.
wstaję co rano bo ona tak długo jojczy pod drzwiami sypialni, aż zwlokę się z łóżka i otworzę, a Ona ładuje się na mnie i muszę zleźć na dół i dać jej tuńczyka i sprzątnąć jej kibelek i wygłaskać i w ogóle.
Wiecie po latach "pełnej chaty, nagle nasz dom stał się cichy i trochę opustoszały. Tak więc w rozpaczy dłubię, sklejam, zrobiłam kalendarze adwentowe dla wnuków, tematyczne.
1/ Dla przyszywanej wnuczki, która miała 3 latka jak się żenił mój najstarszy potomek, a teraz ma 16 lat - komódka.
2/ Dla najstarszego wnuka lotnisko bo interesuje się historią pierwszej i drugiej wojny światowej.
3/Dla młodszego wnuka kalendarz astronomiczny bo interesuje go kosmos.
4/Dla Boryska syna kolegi średniego mojego potomka kalendarz pokemonowy.
Spodobały mi się pokemony to zrobiłam jeszcze trochę pokemonów.
Napisałam, że świat wirtualny nie jest do zwierzeń, ale to co mnie spotyka jest jak powieść to w sumie czemu tego nie opisać? Bo to nie koniec zdarzeń tego roku, bo jeszcze mogę się nazwać "spadkobierczynią", może jednak opiszę co się dzieje dalej po tych śmierciach... Musze jeszcze trochę sobie poukładać w głowie bo jednak trochę nie wierzę.
Dobra tak więc na ten moment próbuję odbyć święta, odbyć to dobre słowo.
I tak dekoracja jest bo ręce pracują umysł próbuje odpocząć.