poniedziałek, 11 grudnia 2017

Stary człowiek i czas.....


Do świąt tylko dwa tygodnie, a ja daleko w lesie.
I dobrze.... lubię las więc w tym lesie sobie posiedzę.
Tak....w tym roku dosłownie, fizycznie odczułam spadek
formy.

Jedna z moich ciotek kiedy skończyła dziesiąt lat powiedziała,
że nadszedł czas, kiedy należy wolniej i godniej chodzić.
Trudno się pogodzić, że już nie pobiegnę wzdłuż jeziora,
że nie pójdę w las na grzyby 10 km w jedną i 10 km w drugą stronę.
Nie wejdę na wysoką górę, nie popłynę dookoła świata.

Zostało mi już tylko siedzenie w "dalekim lesie" i próba
krzątania się wokół domowych spraw, których nigdy
nie ubywa, a wbrew pozorom jakby przybywa?
Potomkowie zajmują się swoimi sprawami natomiast
prababcie nie mają swoich spraw......
W ogóle nie maja żadnych spraw, nie mają hobby, nie chcą mieć
hobby, szybko się nudzą, nie chcą poznawać żadnych nowości
Odprawiają swoje codzienne rytuały w określonych godzinach
i czekają na zapewnienie im rozrywki i podarowanie swojego
czasu, ale tylko w określonych godzinach, w takich które nie zaburzą
ich codziennego rytuału....

Obie prababcie w przyszłym roku kończą 80 lat, piękny wiek?
Dla nich piękny dla nas opiekunów coraz trudniejszy.
Zawsze mi się wydawało, że im będę starsza tym mniej
będę miała obowiązków, okazało się, że byłam w grubym
błędzie.
Im jestem starsza tym więcej do podjęcia trudnych decyzji.

Np.
Jak dobrze zaopiekować się starszym rodzicem.
Jeszcze nie można narzucić swojej woli dla jego dobra
bo teoretycznie ma prawo do samostanowienia.
Ale w tym swoim samostanowieniu robi sobie krzywdę
i otoczeniu przysparza wielu problemów, wywołuje
morze wyrzutów sumienia bo za mało, za rzadko,
bo może można więcej, częściej, lepiej, bardziej
się poświęcić.
Poświęcić?
W moim dzisiejszym stanie umysłu wydaje mi się,
że nie umiałabym żądać od swoich dzieci poświęcenia
swojego czasu tylko dla mnie.
Na przykładzie moich mam widzę jak stary człowiek
może nie liczyć się z czasem młodszych opiekunów.

Przecież emeryt ma ocean czasu, może się dostosować
do pracujących młodszych opiekunów.
Nie nie może, bo musi odprawić rytuał o określonej
porze dnia określona czynność i już, i usłyszysz
"ty nie zmienisz starego człowieka"
"całe życie tak robiłam"
"nie karz mi myśleć"
"starych drzew się nie przesadza"

Jak zapewnić towarzystwo i nie zwariować?
Nie da się - przećwiczone, dasz palec, to potem ręka,ramię  itd.
Mam nadzieję, że nasze pokolenie, czytaj ja, dzięki
umiejętności korzystania z komputera i hobby i zwierzaka będę umiała
zagospodarować sobie czas i nie będę kradła czasu młodszym.
Tak mi się wydaje dziś, a co będzie jutro?????

Reasumując, tak w zasadzie nie potrzebuję wchodzić na wysoką
górę, bo nigdy nie lubiłam się wspinać, nie potrzebuję
podróżować tym bardziej, że za niedługo będzie wystarczyło
założyć specjalne okulary/gogle i już można będzie zwiedzić
wszelkie osobliwości tego świata.
Myślę, że nasze pokolenie mniej da w kość swoim własnym
potomkom/opiekunom bo obserwując swoich znajomych
nam się jeszcze chce myśleć w tym wieku w którym naszym, a przynajmniej
moim rodzicom i babciom już się nie chciało.

Siedzę więc w tym dalekim lesie i staram się pielęgnować w sobie Frigankę,
żeby została ze mną na stare i bardzo stare lata.
I tak ze starych swetrów kupowanych po złotówce, wypranych i sprutych powstał
minecraftowy pled dla wnuków.


Nawet nie przypuszczałam ile będzie radości.


Dostałam od mojej ulubionej byłej sąsiadki świeczkę.


Nie byłam w stanie wyrzucić opakowania i tak powstał Minecraftowy
świąteczny "światek" dla wnuka i do tego Minecraftowe bombki.


A w między czasie, siedząc w dalekim lesie powstało też kilka tradycyjnych
zabawek na choinkę.


I jeszcze dałam szóste życie meblom w mojej osobistej łazience.
To meble z lat sześćdziesiątych, które stały w kuchni moich rodziców
i przy których odrabiałam lekcje po obecnej którejś już renowacji


wyglądają tak

To coś co robi za toaletkę to dól kredensu, a to coś co robi za komodę to góra kredensu.
Dobra kończę bo się rozpisałam i rozzdjęciowałam na koniec
najlepszy towarzysz starych ludzi


czyli jakikolwiek zwierzak, który poświęci nam cały swój czas.......





4 komentarze:

  1. Ależ piękny ten pledzik dla dzieciaków!
    Ty siedzisz w lesie, ja na emigracji i to jakby w dwóch wymiarach- tym prawdziwym i tym w przenośni.Odcięłam się wreszcie- czasem jakiś skrawek wiadomości do mnie doleci, ale już nie budzi emocji- ileż można się szarpać!. I już nie muszę wprawiać się w stan podwyższonej gotowości gdy do kogoś telefonuję- nie muszę uważać by czegoś nie "lapnąć", by nie podawać adresów, imion itp. Śmieszne,już nawet nie dzwonię do Polski, choć wiem, że kilka osób zapewne nie może pojąć dlaczego "tak się zeświniłam".I wcale a wcale nie jest mi z tym zle. A wszystko przez to, że przyjazniłam się z żoną człowieka, który nie pasuje do dzisiejszej sytuacji.
    Starość w krajach Europy środkowo-wschodniej jest kiepściunia- biedna, wypchnięta przez rządzących na margines spraw wszelakich.Bo co dla kogoś dziś znaczy, że to ci emeryci budowali Polskę powojenną, w bardzo niełatwej wtedy rzeczywistości.Często mam wrażenie, że jedynym marzeniem każdego rządu jest pozbycie się kłopotu zwanego "emeryci".
    Zdróweczka Ci życzę,;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę Ci zazdroszczę, oczywiście bez zawiści. Moja emigracja polega na tym, że idę na piętro gdzie nie mam TV, zamykam drzwi od sypialni i odcinam się od spraw tak politycznych jak i domowych.
    Starzenie się jest naprawdę mocno nieatrakcyjne i męczące tak dla starzejącego się jak i dla otoczenia.
    Zaczynam mieć obsesje na punkcie ćwiczeń umysłowych tym bardziej że moja osobista mama ma coraz większy problem z pamięcią.
    Dzięki za życzenia zdrowia, oj potrzebuję.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszelkie wytwory Twoich rąk nieodmiennie budzą mój podziw i nie piszę tego dlatego, by sprawić Ci przyjemność- to żywa prawda!
    A co do starości...Sądząc po treści Twojej notki, jestem zaledwie o kilka lat młodsza od Twojej Mamy... Bardzo dbam o swoją pamięć,z różnym skutkiem zresztą- ale będę się broniła, jak długo się da. Starość byłaby całkiem w porządku gdyby nie dewastacja organizmu...
    Zdrowia Ci życzę. Dużo! Bardzo dużo!

    OdpowiedzUsuń
  4. Najważniejsza jest motywacja i samoświadomość. Mojej mamie brakuje determinacji w walce o jakość życia umysłowego.
    Poddała się już dawno. Jednak robi dla mnie coś naprawdę niezwykłego, dopinguje mnie do sprzeciwu, patrząc na nią uświadamiam sobie, że ja tak nie chcę, i zmuszam się do chłonięcia nowości technologicznych, i staram się jeszcze zwracać uwagę na to co ubieram, i oglądam, i słucham tego co młodzi. Śmieję się czasami sama z siebie, że to taki bunt "póżnośredniowiekowy".
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń