wywołują uśmiech i generują wspomnienia.
Pamiętacie, jak trudno nauczyć małego człowieka korzystania z nocnika,
czasami miałam wrażenie, że łatwiej jest nauczyć czystości psa i kota niż
młodego naczelnego.
Jak patrzę na ten filmik to widzę mojego osobistego wnuka, który w objęciach
trzyma misia i na hasło "robimy siusiu" słyszę odpowiedź "nie, misiu siusiu"
i misiu ląduje w nocniku.
Rozczulam się jak oglądam filmik pt "Dobranoc".
Proces usypiania potomków to epopeja.
Dorosły naczelny marzy o tym, żeby młodziak w końcu zasnął, żeby w domu nastąpił
spokój, żeby można było coś przeczytać, coś obejrzeć, porozmawiać z drugim
dorosłym naczelnym, a tu siusiu, piciu, buzi, baja itd.
Kto nie widział niech obejrzy w dzisiejszym świecie śmiech jest lekarstwem
pożądanym i nie zbędnym.
Śmieję się, ostatnio śmiechem przez łzy, a to z powodu rewelacyjnego
pomysłu władzy, która decyduje o ruchu drogowym w naszym mieście.
Wyjeżdżam rano z mojej osiedlowej uliczki i nagle okazuje się, że w nocy
znikły znaki drogowe, a na ulicy namalowane zostały nowe pasy i nagle
nasze osiedle zostało objęte przepisami, że wszyscy z prawej mają pierwszeństwo
jazdy, łącznie z tymi co wyjeżdżają z garażu.
Chodzi o spowolnieni ruchu.
Pierwsze kilka dni pasy na ulicy były wyraźne, zatrzymywali się wszyscy
i ci z prawej i ci z lewej "Matrix", po kilku dniach pasy się starły,
wszyscy jeżdżą po staremu, nikt nie ryzykuje próby wyegzekwowania
przepisu "prawa wolna".
Myślę, że to tylko kwestia czasu, żeby ktoś nie skorzystał z możliwości
wyremontowania samochodu na koszt innego kierowcy.
Okazuje się, że w Gdańsku na wielu ulicach zmieniono zasady ruchu,
może chodzi o uzasadnienie podwyżek na OC, powodem podwyżek podobno
jest większa wypadkowość na polskich drogach.
Dobra, jest jedna korzyść z tej zmiany, moja osobista w końcu zniknął z naszej uliczki
zakaz parkowania po naszej stronie ulicy i "sąsiad donosiciel" stracił
jeden z powodów do okazywania swojej wyższości i absorbowania straży miejskiej,
bo teraz my w końcu po trzydziestu latach możemy parkować po swojej stronie ulicy,
a sąsiad może ewentualnie poobgryzać paznokcie ze złości.
I jeszcze nie mogę się powstrzymać, mój sześcioletni wnuk
uczestniczył w swojej pierwszej szkolnej "wieczornicy patriotycznej",
myślę, że zrozumiał, a raczej nie zrozumiał o co chodzi....
Nie znoszę Polskiego "dętego patriotyzmu" i fałszywego poczucia wyższości
nad innymi nacjami...
Jestem za wychowaniem młodego patrioty tylko, że mój obraz polskiego patrioty
to obraz "młodego orła", wykształconego, otwartego na inność, radosnego,
ciekawego świata i ludzi.
Bez kompleksów. wylatującego z gniazda w świat i chętnie wracającego do
ulubionego "Polskiego Gniazda", bo wszędzie dobrze, a w Polsce najlepiej....
A teraz idę do kina na film "Nowy Początek", zobaczę czy i jak można
dogadać się z kosmitami, bo coś ostatnio ciężko jest mi dogadać się z ludźmi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz