poniedziałek, 7 listopada 2016

Jeździec bez głowy czyli rycerz z dynią na głowie...

Trochę się nie odzywałam, a to z powodu rozpadu fizycznego.
Nie dość że dopadła mnie "słabość kataratalna" to jeszcze po drodze były dwie
imprezy do obsłużenia, listopadowy rodzinny obiad i imieniny Wspaniałego.
Obie imprezy w pełni udane.

Katar trzyma i nie chce odpuścić. Tak długo nic mnie nie brało,
ale jak już wzięło to nie chce sobie pójść.
Działam na zwolnionych obrotach, więcej śpię niż czuwam.

Pomiędzy jednym, a drugim smarkiem musiałam spełnić
życzenie drugiego wnuka i zrobić dynię "nagłowną".
Wnuk postanowił zbierać cukierki jako jeździec bez głowy,
czyli wg jego wyobrażenia zamiast głowy potrzebował mieć dynię.
Zrobić dynię z papieru nie jest łatwo, myślałam, smarkałam, aż
wymyśliłam, że w sklepie Ikea mają okrągłe abażury z ryżowego
papieru, zaczęłam oglądać i znalazłam idealny pomarańczowy
tekturowy abażur, idealna dynia.
Kosztowało mnie to jedyne 9 PLN i tak marzenie zostało
zrealizowane i jeździec bez głowy, a raczej wg mnie rycerz z dynią
na głowie ruszył po cukierki.


Średni potomek zrealizował się jako duch, ciężko było zrobić fajne zdjęcie,
ale niech będzie to ku pamięci.



Po wypełnieniu obowiązków zaległam w łóżku i oddałam się mojej
obecnej, chwilowej pasji śledzenia trzęsień ziemi na świecie i śledzenia
możliwości wybuchu wulkanów.

Znalazłam przepowiadacza  "Dutchsinse", który wskazuje potencjalne miejsca
i daty w których może wystąpić trzęsienie ziemi i śledzę czy jego przepowiednie
się spełniają.
Wygląda na to, że ma osiągnięcia.
Np o tym, że dzisiaj w nocy zatrzęsła się Oklahoma, wiedziałam jeszcze przed
oficjalnymi wiadomościami.
Tak samo jak o burzy w okolicach Rzymu w której były ofiary śmiertelne.

Chwilowo nie stać mnie na nic innego.
Trochę padł mi nastrój więc muszę go jeszcze dobić wysłuchując, że jeszcze w tym
miesiącu mają być potężne trzęsienia ziemi.

Obserwuję to co się dzieje w naszym pięknym kraju - PiS
Obserwuję wybory w USA - Trump, albo Clinton.
Obserwuję Turcję - przywrócenie kary śmierci i zablokowanie internetu.
Obserwuję Rosję - Putin szkoli cywilów na wypadek wojny.
Obserwuję Niemcy - brak kandydatów na prezydenta.
Obserwuję Indie - pojawił się jakiś śmiertelnie jadowity robal
                              wynik jakiś krzyżówek laboratoryjnych.
Obserwuję trzęsienia ziemi...
Im szybciej mój nastrój sięgnie dna tym mam nadzieję szybciej
odbiję się od dna i może uda mi się dostrzec światełko w tunelu ?

W tym leżeniu wspiera mnie kotka sąsiadka, która jak to kot
złamała wszelkie tabu i przełamała tajemnice alkowy.
Łóżko jej.



Jest niesamowita, jest nagrodą za wszystkie lata "wykorzystywania" mnie przez
moich osobistych kocich rezydentów.
Przychodzi rano, wychodzi w południe, wraca i wychodzi wieczorem.
Zaznaczam, że nie karmię bo nie chcę zaszkodzić, nie mam kuwety bo to nie mój kot
tylko sąsiada.
Wygląda na to, że kot znalazł u nas wsparcie psychiczne.
Zależy mu na głaskach i spokoju w zasadzie przesypia cały dzień, albo w kuchni,


albo w sypialni, a w przerwach sama wybiera sobie dłoń głaszczącą.


Uwielbiam koty za to, że traktują człowieka nie jak władcę, ale jak partnera
i za to, że jak już człowiek nauczy się odczytywać subtelne znaki jakie
kot daje, nić porozumienia między nami staje się magiczna.
A na koniec król kotów, dawne czasy pełne kocie obłożenie najmłodszego potomka.


4 komentarze:

  1. Kreacje świetne! Kocie zdjęcia również. Zdrowiej szybko i pogoń katar, bo potrafi bardzo życie uprzykrzyć! Pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakieś dziwne to przeziębienie, niedługo będzie dwa tygodnie. Podejrzenie padło na za suche powietrze w domu.
    Nawilżacz już jedzie sprawdzę efekt.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. kot potrafi idealnie rozpoznać środowisko, otoczenie, w którym się znajduje i prawidłowo się w nim odnaleźć... świetnie wie, gdzie jest micha, gdzie ciepły kąt, a gdzie głaski... nie ma też zbytnich problemów w okazywaniu uczuć kilku osobom na raz, widać to w takich klasycznych sytuacjach domowych, gdy "pani", choć daje michę, to potrafi fuknąć i przyłożyć ścierką, zaś "pan" rozpieszcza sierściucha przekraczając wszelkie granice przyzwoitości... ale oboje kocha jednakowo, tak jak dziecko tatę i mamę...
    w Twoim przypadku te funkcje rozłożyły się jakoś na dwa domy...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiam się czy nie robię kotu krzywdy.
    Sąsiadujemy z właścicielem ogródkami. kota przechodzi opłotkami i siada przed oknem, nie mam siły patrzeć w te proszące oczyska i wpuszczam do domu.
    Sąsiada nie znam osobiście, wprowadził się stosunkowo nie dawno. wiem tylko, że jest śpiewakiem operowym i mało bywa w domu. Koty maja dziurę w ścianie i wychodzą kiedy chcą i jak chcą, chyba ma trzy koty, chociaż ostatnio pojawił się rudzielec. Towarzystwo ląduje u mnie w ogródku, a ponieważ ja mam miętkie serce dla kociarni to goszczą u mnie często.
    Sąsiad dobrze karmi bo koty nie wyglądają na zabiedzone, tylko nie czesze jak już kot wygląda tragicznie to obcina im włosy.
    Z całej trójki/czwórki do domu pcha się tylko "Mysza", latem odwiedziła nas jeszcze jedna kotka, ale wpadła tylko na chwilę. Myślę, że kota cierpi na brak człowieka do towarzystwa. Już wiem jaka to rasa, kot leśny norweski.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń