Pozwoliłam sobie wczoraj na chwile słabości.
Jak prawdziwa zakupoholiczka kupiłam sobie
4 słownie, cztery pary butów i jeszcze torebkę.
a spacer jak wieje, leje i zamarza też bez przyjemności
to poniosło mnie do świątyni dobra wszelakiego gdzie brać,
wybierać, płacić i uciekać - uciekłam, a w domu.....
Wspaniały uniósł brwi ze zdziwienia nie na widok ilości,
ale tego, że jedne złote.....
Ja tak w zasadzie w kwestii butów jestem rozsądna,
bo nie da się chodzić w kilku parach na raz, ale
wczoraj uległam bo jedna para butów kosztowała
29 PLN, druga 14 PLN, trzecia 8 PLN, a czwarta 0 PLN.
Ponieważ jedna para butów jest w kolorze złota, a to nie jest
mój ulubiony kolor, niezbędny okazał się zakup
torebki, dałam się namówić i wydałam te 19 PLN,
pan sprzedawca był tak zadowolony, że widok
jego zadowolonej miny uspokoił moją nadszarpniętą
wiarę w swoje zdrowe zmysły.
A żeby nie zabrakło słowa o polityce, melduję, że w ramach leczenia nerwów,
dzierganie wróciło do łask i wielka chusta bo takie lubię najbardziej gotowa.
Kolor brązowy ze złotą nitką a teraz na drutach kolejna spódnica dla prababci.
Projekt dość duży i pracochłonny więc mam nadzieję, że terapia dzierganiowa
przyniesie oczekiwane efekty.
Ładne i te buty i chusta też... mnie najbardziej jako fason leżałyby właśnie te złote; gorzej z kolorem. Ceny warte takiej ilości i oby się tylko trzymały. Czasem dobrze zrobić zakupy, wówczas tak nam jakoś lżej.
OdpowiedzUsuńJa raczej ubieram się na ciemno, ale od czasu do czasu "fiksuję", popełniam jakieś kolorystyczne szaleństwo i
Usuńo dziwo noszę.
Pozdrawiam.
Zachowałaś się ,jak prawdziwa kobieta.Ja też uwielbiam zakupy,jak coś zbywa w portfelu.
OdpowiedzUsuńTak, fajnie od czasu do czasu zgubić rozsądek.
UsuńŻycie wymusza na nas bycie rozsądnymi do bólu.
Pozdrawiam.
Podoba mi się ta chusta!. I kolor taki praktyczny, nie trzeba będzie jej co tydzień prać.Kiedyś zrobiłam sobie chustę w jasnym błękicie- to nie był dobry pomysł,trzy dni nosiłam, potem pranie. Teraz zmądrzałam i ostatnio zrobiłam jedną w kolorze bordo a drugą melanżową. Bordo wydziergałam szydełkiem, tę drugą robiłam na drutach "francuzem". Ciekawa jestem ile czasu pochodzisz w tych podejrzanie tanich butach. Życie mnie oduczyło kupowania przecenionych rzeczy w Polsce- nigdy nie są to przeceny wynikające np. ze zmiany kolekcji, czyli nie są to rzeczy pełnowartościowe. Moje praktyczne koleżanki dwa razy w roku jadą na jeden dzień do Berlina, właśnie na wyprzedaże i przywożą super ciuchy. Twierdzą, że to się opłaca- jadą najwcześniejszym pociągiem, wracają ostatnim. W ub. roku kupiłam tam prześliczny sweterek za całe 7€, na poświątecznej wyprzedaży (przedtem kosztował ponad 30€). Nie mogą się nadziwić, że ja nigdy nie chodzę na te przeceny gdy jestem w Berlinie.A mnie po prostu już nie bawią zakupy dla mnie.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Buty są z Deichmanna, to ostatnie pary, przecenione są albo bardzo małe, albo dość duże rozmiary.
OdpowiedzUsuńNoszę rozmiar 40/41 więc czasami trafiają mi się tak przecenione pary nieuszkodzonych butów.
Chusty i wszelkiego rodzaju otulacze to moja słabość mam sporą
kolekcję. Jak mi się spodoba jakiś wzór to robię w kilku kolorach, a potem rozdaję.
Pozdrawiam.