sobota, 5 marca 2016

Teściowa to mama...

Pamiętam scenę sprzed kilku lat, siedzę w szpitalu przy łóżku
mamy Wspaniałego, która jest w stanie ciężkim z toczącym się zawałem,
pękniętym sercem.
Przychodzi lekarz i wyprasza mnie na korytarz.
Opieprza mnie, że siedzę murem przy łóżku i mówi mi, że mnie zawoła jak
mama zacznie odchodzić, mówię jestem synową.
Pan doktor na to, teściowa to też matka, kurcze gdybym tak nie uważała
to by mnie tam nie było.
Jak ja się wkurzyłam, tłumaczę, że mama nie mówi, była przytomna,
wystraszona, a on mi mówi, że nie wolno mi być przy łóżku bliskiej osoby.
Na szczęście ordynator nie postawił na mamie krzyżyka, zoperowali ją,
zaszyli serce i prababcia przeżyła.

Tak jak człowiek teściowa może być fajna, albo upierdliwa, ale to ona
urodziła i wychowała Wspaniałego.
Kiedy wychodziłam za mąż, przyrzekłam sobie, że ja się z teściową
nie kłócę.
Tak naprawdę moja teściowa bardzo krótko była sprawna, dość
szybko stała się osobą wymagającą opieki.

Dzisiaj dzień teściowej.
Bardzo nie lubię dowcipów o teściowych.
Nie lubiłam ich w czasach, kiedy nie byłam teściową, teraz sama dzierżę
ten zaszczytny tytuł i nie lubię ich jeszcze bardziej.

Kiedy pojawia się jakiś artykuł o relacjach synowa-teściowa, zięć-teściowa,
to w komentarzach, aż roi się od pretensji, żalów, pomyj i niewybrednych
dowcipów.
Jeśli teściowa się nie wtrąca to znaczy, że się nie interesuje, jeśli próbuje
coś podpowiedzieć to się wtrąca i ingeruje.
Wydaje się, że teściowi więcej się wybacza i mniej uśmierca w dowcipach,
więcej zgrzytów jest na linii synowa-teściowa.
To chyba ta wieczna konkurencja kobiet o mężczyznę.

Moje myślenie przebiega tak, jestem wdzięczna teściowej, że urodziła
i wychowała dla mnie Wspaniałego i jestem wdzięczna mojej synowej,
że zauważyła i pokochała mojego najstarszego potomka.

Składam dzisiaj życzenia wszystkim teściowym, teściom, synowym,
zięciom kochajmy się, a jeśli to niemożliwe to chociaż  lubmy.

               



2 komentarze:

  1. Ja swego zięcia uwielbiam- dla mnie jest po prostu drugim moim dzieckiem. Przeogromnie lubię również Jego mamę, to bardzo dobra i ciepła osoba, która praktycznie wychowała syna sama, bo owdowiała gdy mój zięć miał zaledwie rok.
    Co do mojej teściowej- przebywa już od dawna "w innej jurysdykcji" po 98 latach życia.
    Nie miałam pojęcia, że jest jakiś Dzień Teściowej- zresztą ja nie obchodzę żadnych specjalnych dni, łącznie z Dnami Kobiet, Matki, Babci, Dziadka i kilkoma dziesiątkami innych.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja teściowa to od dwudziestu siedmiu lat dziecko, tyle że duże. Wspaniały jest jedynakiem, mama wychowywała go sama, chociaż czasami się zastanawiam, kto kogo "wychowywał?".
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń