poniedziałek, 16 maja 2016

Humor, humorek mi się popsuł...

Wspaniały dowiedział się co bawi prezesa PiS
i na podstawie tej wiadomości doszedł do wniosku,
że po tym z czego śmieje się człowiek można
określić jego charakter.
Doszedł nawet do wniosku, że mądry psycholog
mógłby stworzyć test na podstawie którego
można by rozszyfrować charakter nowo poznawanego człowieka.

Muszę dodać że mamy ze Wspaniałym bardzo przykre
doświadczenia z okresu, kiedy przyjmowaliśmy
pracowników i kiedy okazywało się, że ludzie potrafią
doskonale kłamać i grać kogoś kim nie są.
Każdy kto miał małą firmę i zetknął się bezpośrednio
z problemem bycia szefem, który sam musi przyjmować
ludzi do pracy i ich zwalniać, a nie ma w sobie syndromu
wyzyskiwacza, chama, okrutnika i feudała wie, o czym mówię.

Czego myśmy nie wymyślali, rozmowa dowolna, ścisła ankieta,
egzamin praktyczny, a i tak najczęściej do pracy
przychodził  jakiś inny człowiek niż na rozmowę wstępną.

Teraz już nie zatrudniamy ludzi i odpoczywamy, ale pytanie
jak rozpoznać z kim mam do czynienia zostało bez odpowiedzi.

A może wystarczyło kandydatowi na pracownika opowiedzieć
kilka dowcipów i zobaczyć czy potrafimy śmiać się z tego samego?

Może wystarczyło pokazać taki obrazek i obserwować reakcję,
my dostaliśmy lekkiej głupawki.
               

A co bawi prezesa?.....
Sama byłam zaskoczona, prezesa bawi rodeo, ujeżdżanie byków....
Szczególnie kiedy komentator opisuje byki jakby to byli ludzie.....

Tu można posłuchać co robi wieczorami prezes.
A tu można zobaczyć dlaczego konie na rodeo są takie dzikie. jak ktoś nie zna angielskiego to niech przeczeka potem jest okrutnie.

Prezes widać lubi zwierzęta wybiórczo, kotek na kanapę byk
na arenę.
           

Nie lepiej przejść się wieczorem do fajnego klubu i popatrzeć
na kogoś kto ujeżdża mechanicznego byka, a najlepiej samemu
wskoczyć na grzbiet i spróbować tak dla rozluźnienia.
Nikogo nie zaboli ani byka ani człowieka i uprzedzam niech mi
nikt nie tłumaczy, że byki mają dobrze są zadbane, a konie
specjalnie selekcjonowane uwielbiają się tak bawić w imię
ludzkiej rozrywki.

Miałam o poczuciu humoru, a skończyło się na prezesie
to chyba już obsesja?

No to tak dla odreagowania, nie wiem czy prawdziwe, ale fajne.


                   


Kiedyś na obozie żeglarskim grałam żonę Posejdona, więc to mógł
być mój kot.
Brakuje mi sierściucha w domu.
Wczoraj siedzę sobie przed komputerem, nagle patrzę, a tu ktoś
wpadł do mnie w odwiedziny.
Zdjęcie trochę nie wyraźne bo na szybko, ale to jeden z trzech
zaprzyjaźnionych kotów sąsiada.
Porozglądał się sprawdził kąty i poszedł.

                         

                     
Koty mają moc.

                             

5 komentarzy:

  1. ostatnio gdzieś czytałam (zabij mnie-nie wiem gdzie!!! nie potrafię sobie przypomnieć) że w jakimś rozwiniętym cywilizacyjnie kraju właśnie poczucie humoru jest kryterium przyjęcia pracownika do firmy :)
    coś w tym jest!
    współczuję takich przeżyć. Sama nigdy nie byłam szefem ale pracując w malej firmie miałam niezłe studium osobowości i chociaż to nie ja przyjmowałam do pracy to jednak przeżyłam kilka niezłych zdziwien co do ludzi którzy zupełnie inaczej się przedstawiali a zupełnie innymi ludźmi się okazywali! :)
    Pozdrowienia serdeczne! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rozumiem, że stosunki pracodawca i pracownik to złożony i trudny temat. Tak dużo się mówi o wykorzystywaniu pracowników, a tak mało o wykorzystywaniu kodeksu pracy, inspekcji pracy i sądu pracy przeciwko pracodawcy. Wiem, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Pamiętam, że nikt z nowo przyjmowanych pracowników nie wiedział jakie obciążenia ponosi pracodawca z racji zatrudnienia pracownika, każdy wiedział jakie ma prawa nikt nie wiedział jakie są koszty pracy.
      Zaostrzanie prawa pracy powoduje, że pracodawca i pracownik nie mogą się dogadać i zawrzeć umowy jak dwoje dorosłych ludzi, obie strony kombinują i w sumie obie przegrywają.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. nie cierpię rozrywek kosztem zwierząt, zaś rodeo jeszcze kiedyś od biedy akceptowałem... jednak od czasu poznania praktyk stosowanych w tej "zabawie" zmieniłem zdanie...
    zaś "kukiełkowy" rzeczywiście lubi zwierzaki wybiórczo... o kotach i bykach już wiemy... o koniach /arabskich/ również... ciekaw jestem, jak z jego sympatią /lub antypatią/ do "psów", da im podwyżki, czy nie?... jakby nie było, bez policji żaden dyktapociąg daleko nie pojedzie...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może zrobię niezręczne porównanie, ale tak jak nie toleruję rozrywek kosztem zwierząt, tak samo nie trawie, kiedy wykorzystuje się dzieci do rozrywki dla dorosłych. Nie znoszę wszelkiego rodzaju konkursów typu mała miss, mali giganci, mały masterchef itp.
      Robienie z małego dużego brrr. Mam małego hopla na punkcie szacunku dla zwierząt i dzieci. Nie lubię używać np. infantylnego języka w stosunku do dzieci. Uważam, że jeżeli decydujesz się na dziecko lub posiadanie zwierzaka to bierzesz na siebie odpowiedzialność i nie ważne jakie jest dziecko, albo jaki jest zwierzak to jest twoja odpowiedzialność.
      A "głupia" rozrywka? Czasami lubię pooglądać np. wrestling. Nniech ludź ludziem rzuca o deski i nie miesza w to zwierząt.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. gdy piszesz o tych dzieciakach, od razu mi staje przed oczami sytuacja, gdy kiedyś w hotelu /w Gdańsku :)/ przerzucałem przed snem kanały miejscowej kablówki i trafił się kanał rosyjski z zawodów gimnastyki artystycznej dziewczynek w granicach wiekowych max. 10 lat... to było właśnie dokładnie to, o czym piszesz... tak więc mamy centralnie to samo zdanie w temacie...
      ...
      wrestling jest zabawny... sportem tego nie nazwę, tylko teatrem o bardzo, wąskiej, wyspecjalizowanej formule... ale sprawność podziwiam /choć sporo w tym "koksu"/, polecam też film "Zapaśnik" z późnym Mickeyem Rourke...
      w roku 90 /chyba/ w Wawie oglądałem na żywo występ ekipy kaskaderów Władysława Komara, a szefem projektu był Andrzej Supron... zabawa była naprawdę przednia...
      p.jzns :)...

      Usuń