poniedziałek, 7 grudnia 2015

Komputer to więcej niż zabawka...

Pamiętam jak w naszym domu w latach osiemdziesiątych pojawił
się pierwszy komputer.
Za pieniądze podarowane w ramach ślubnych prezentów Wspaniały
kupił od marynarza (wtedy różne nowinki technologiczne kupowało
się od marynarzy) nasz pierwszy komputer ZX-81.
Teraz  nazwalibyśmy go większym kalkulatorem, wtedy to był
cud techniki.
Mieszkaliśmy na 9 metrach kwadratowych, więc młody ojciec
przykrywał się kocem i nocami rozgryzał nowinkę elektroniczną.
Rodzinie powiedzieliśmy, że komputer został wypożyczony z uczelni
bo prawda o wydanych pieniądzach na "głupotę" mogłaby mocno
zachwiać równowagę międzypokoleniową.
Potem poszło lawinowo Atari, Amiga itd.
Teraz sami wiecie lapotopy, tablety, smartfony i co tam sobie człowiek
wymarzy.
Wraz z pojawieniem się Atari pojawiły się gry komputerowe.
Były czarno-białe więc jeszcze tak bardzo nie wciągały.
Przełomem była Amiga, słynne lemingi, sama założyłam się ze Wspaniałym,
że przejdę jakiś etap.
Zajęło mi to cały dzień, ale przeszłam i zakład wygrałam.
Tylko, że ja byłam dorosła i moja fascynacja grami szybko przeszła,
ale jak ustrzec dzieciaki przed popadnięciem w nałóg?
Przyznam się, że nie wiem.
Próbowaliśmy wyznaczać czas grania, zakładać hasło na komputerze.
Skończyło się na tym, że ponieważ mieliśmy wolny pokój to chłopaki
nie mieli komputera w pokojach.
To pozwalało na jaką taką kontrolę i ganianie do spania o ludzkiej godzinie.
Ostatnio patrząc jak wnucho gra na tablecie powiedziałam do najstarszego
potomka, że nie zazdroszczę mu wychowywania dzieci w tym coraz bardziej
technologicznym świecie.
Mnie rodzice ganiali od telewizora (programy były tylko dwa, a telewizja nadawała
od godziny 15 do północy), wyłączali światło żebym nie czytała po nocach "ło matko"
jak ja bym chciała mieć tylko takie problemy, że dziecko za dużo czyta.....
Jak współczesny rodzic ma sobie poradzić z dzieckiem, które twierdzi, że on właśnie
musi siedzieć przy komputerze bo przygotowuje się do lekcji?
Przecież nie jest sposobem odcinanie młodego człowieka od cyfryzacji bo będzie
w dzisiejszym świecie traktowany jak niedouczony i niepełnosprawny.
Przyznam, że nie znam innego sposobu oprócz gonienia spać o przyzwoitej godzinie,
tłumaczenia, nie nabierania się na to, że gra jest edukacyjna, wypychania z domu i
wskazywania innego wykorzystywania komputera niż zatracanie się w świecie gier.
Wychodzi to średnio, ale staram się być konsekwentna tak jak moi rodzice
w gaszeniu światła, a i tak czytałam pod kołdrą przy pomocy płaskiej baterii
i żaróweczki.
Młody człowiek zawsze znajdzie sposób na ominięcie zakazów i kontroli
rodzicielskiej.
Pomimo postępu technologicznego "Wojna Domowa" trwa i będzie trwała
dopóki będą rodzice i dzieci.

                           

4 komentarze:

  1. U mnie komputer pojawił się gdy córka już była w I licealnej i robiła kurs komputerowy, a więc był to rok chyba 1994. Ja się tylko przyglądałam i do "niego" nie dotykałam. Gdy córka w okresie pisania magisterki wyjechała na stypendium do Strasburga musiałam się na szybko nauczyć z niego korzystać, by mieć z nią kontakt.
    Moi wnukowie nie oglądają wcale TV, wieczorem jest dyspensa na filmik "dobranockowy" na DVD lub krótką zabawę na dziecinne gierki na tablecie. W sumie kontakt z elektroniką mają raczej krótki. Za to bardzo dużo czasu spędzają na
    placu zabaw. Tam od żłobka dzieciaki są przyzwyczajone do zabaw na powietrzu i to bez względu na pogodę- "deszcz to też pogoda". Obaj od pieluch chodzą na basen i dobrze już pływają.W tym roku na wakacjach bez trudu pokonywali po 10 km spaceru, niekoniecznie po równym, a przecież to jeszcze maluchy- starszy w styczniu skończy 7 lat, młodszy w lutym 5. To pewnie zasługa mojej córki, która skasowała wożenie w wózku gdy już każdy z nich sam chodził.A nie nosiła żadnego, bo ona "kręgosłupowa".
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Młodsze dzieci można w miarę łatwo opanować, im dalej tym gorzej. Szczególnie chłopaki, dziewczyny jakby rozsądniejsze w temacie gier. Tak na poziomie gimnazjum zaczynają się nocne rozgrywki. Wszystkie przypadki uzależnienia u dzieci znajomych, które znam zaczęły się w okresie gimnazjum.
    TV nie jest żadnym problemem, filmy oglądają raczej wybrane i na komputerze.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. skoryguję... na ZX Spectrum też się grało w gry i wcale nie czarno-białe... trochę nocek zarwałem przy "Alen 8" /i nie tylko/, więc pamiętam, jak było... przy Atari dopiero grafika komputerowa /w sensie: jej tworzenie/ ruszyła jakoś konkretniej do przodu...
    ...
    ale tak co do meritum, to dzieciaki jednak ciągną do "vintage"... ostatnio dałem mojej "córce przyrodniej" /trochę brak odpowiednich słów na określenie obecnych powiązań rodzinnych, trzeba improwizować/ zwykłe karty do gry... potem się dowiedziałem, że od kilku dni komputer jest w stanie niełaski...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam. Pokręciłam nazwy, mój Wspaniały siedzi w temacie od zawsze i trochę sprzętu się przewinęło przez nasz dom. Dla mnie era gier zaczęła się i skończyła na Amidze. Teraz to od czasu jakiś pasjans. Jednak potomkowie hulają, nawet najstarszy potomek ojciec rodziny jak tylko dostanie zielone światło od żony ratuje świat i kieruje wirtualną batalią.
      Z wnukiem jeszcze mogę czasami pograć w grzybki.
      Pozdrawiam.

      Usuń