poniedziałek, 28 grudnia 2015

Telefony w mojej głowie....

Ponieważ w domu mam schody noszę się z telefonem z góry
na dół i na odwrót.
Nosz - bo jak już się wdrapie na piętro, a telefon zostawię lekkomyślnie
na dole to oczywiście ktoś zadzwoni i będę musiała zleźć na dół.
Mogę nie odebrać udawać, że nie słyszę, ale wtedy narażam się
na wyrzuty:
-  Ja dzwonię i dzwonię, denerwuję się, myślę, może coś się stało,
   a ty nie odbierasz.
No więc noszę, wypada mi któryś raz z kieszeni, z ręki, noszę
i myślę.
Jak myśmy żyli bez mobilnego telefonu?
Kiedy wychodzę z domu, szukam telefonu, wyjście bez komórki
równa się poczuciu zagrożenia, a jak coś się stanie to co ja zrobię
bez telefonu?
Co lato z rodzicami jeździliśmy do domku nad jeziorem.
Przez trzy tygodnie mieszkaliśmy w środku lasu, do najbliższej
poczty były 4 kilometry, a poczta była zamykana o godzinie 15.
Rozmowę międzymiastową  trzeba było zamawiać z wyprzedzeniem.
Nad jeziorem były tylko dwa domki, mieszkaliśmy, żyliśmy i nie czuliśmy
zagrożenia.
Teraz nie wyobrażam sobie siedzenia w środku lasu bez zasięgu
telefonicznego.
A jak coś się stanie?
Miało być bezpieczniej, to dlaczego poczucie zagrożenia większe?
- a jak się wyładuje?
- a jak nie będzie zasięgu?
- a dlaczego on nie odbiera?
- a dlaczego nie oddzwania?
- a dlaczego jest poza zasięgiem?
"Telefony w mojej głowie bez przerwy trrrr".

                       



2 komentarze:

  1. Pamiętam kiedyś moja mama powiedziała: "Nie wiem po co stworzyli te komórki?" Ale gdy z drogi zadzwoniłam Jej i powiedziałam, że jedziemy, że jesteśmy już w Wiedniu, że nie ma lodu na drodze, że ma być spokojna... po dotarciu na miejsce słyszę: "Oj dziecko, jak dobrze, że są te komórki! Człowiek wie gdzie jesteście i się tyle nie denerwuje". Pamiętam gdy zakładano pierwsze telefony, mój ojciec powiedział, że po Jego trupie w tym domu będzie telefon... no to założyłam go sobie u siebie w pokoju. Pochwalił się jednak przed ludźmi (pracował z nimi), że ma telefon w domu. Gdy tak z 30 razy ganiał z pokoju rodziców do mnie i to codziennie, widziałam, że się wykańczał. Przeciągnęłam kabel i zamontowałam i w ich pokoju - oj, jaka to była dobra rzecz. Też dostaję obłędu gdy dzwonię a telefon albo milczy, albo nikt nie odbiera. Przerażają mnie tylko ci co w autobusie podmiejskim głośno nadają, opowiadając historię ich życia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. Dobrze, że komórki są. To moje jojczenie to takie trochę odreagowywanie "skutków ubocznych" jakie niesie za sobą rewolucja telefoniczna. Dla mnie najdziwniejszy jest widok człowieka, który idzie i "gada do siebie", dopiero jak mnie mija widzę, że w uchu ma słuchawkę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń