środa, 2 grudnia 2015

Filmowe skojarzenia...

Ponieważ moi trzej potomkowie czekają na premierę
kolejnego odcinka Wojen Gwiezdnych, a kolejne pokolenie
też powoli się wkręca, dopadły mnie filmowe
wspomnienia i skojarzenia.

Z czym mi się kojarzy film Wojny Gwiezdne?
Z chorobą.
Kiedy poznałam Wspaniałego poznałam też "Wojny Gwiezdne".
Nie powiem żebym oszalała na punkcie świetlnych mieczy.
Film mi się podobał, ale nie jestem fanką.
Natomiast najstarszy potomek po tatusiu i owszem.
Jest fanem Wojen Gwiezdnych od zawsze.
Jak był mały zawsze wiedziałam kiedy będzie chory.
Wchodziłam do domu, a na kanapie pod kołderką leży
najstarszy i ogląda na video  po raz nie wiem który
"Wojny Gwiezdne".
Oho, od razu wiedziałam -  jakaś grypka się szykuje.
To był znak i hasło: Wojny Gwiezdne + kanapa = choroba.
                           
                              

A z czym może się kojarzyć film "Godzilla" z 1988roku.
Z usypianiem najmłodszego potomka.
Lubiliśmy sobie z najmłodszym potomkiem pooglądać film
przed snem.
Miał jakieś 5 lat i na pytanie co oglądamy?
Odpowiadał niezmiennie "Godzilla".
Oglądaliśmy więc po raz nie wiem który, ja odpływałam
po pierwszych minutach, najmłodszy gdzieś tak w połowie.
Dziś jak nie mogę usnąć puszczam sobie "Godzillę" i po paru
minutach mnie niema.
Jak miał tak siedem lat zaczęła się era pod tytułem "Kingsajz".
Trzeba przyznać, że miał dziwne upodobania filmowe jak na dziecko.
                        



I jeszcze film o słoniku "Dumbo".
Ten kojarzy mi się z widokiem najstarszego i średniego jak płaczą
grochowymi łzami nad smutnym losem zakutej w kajdany, mamy Dumba.

                                           

Zastanawiam się jaki film miał największy wpływ na moje życie?
No - przecież "Krzyżacy" rodzice tak lubili ten film, że ja i brat mamy imiona
inspirowane bohaterami z Krzyżaków.


6 komentarzy:

  1. u nas nieczęsto oglądalo się telewizję więc nie pamiętam aby jakikolwiek program czy film miał wplyw na moje życie, ale kiedy byłam nastolatką oglądałam Dirty Dancing chyba z dziesięć razy... zawsze w kinie... wariactwo jakieś. Do dziś ten film kojarzy mi się z moją pierwszą młodością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dziewczynki uwielbiały Toy Story i Potwory i Spółka... obie bajki znam chyba na pamięć :)

      Usuń
    2. Moja pierwsza młodość to Gorączka Sobotniej Nocy, oglądana kilka razy w kinie. Wtedy uwielbiałam Bee Gees i taniec.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. No cóż-pierwszym obejrzanym przez mnie filmem była rysunkowa Disneyowska "Królewna Śnieżka" w wieku przedszkolnym. Potem było przemycanie się jako czternastolatka na filmy dozwolone od lat 18, ale nie mogę powiedzieć, że którykolwiek film miał jakiś wpływ na moje życie. Może dlatego, że bardzo wcześnie uświadomiono mi,że film to rodzaj iluzji, że to nie reportaż z prawdziwych zdarzeń.
    Pamiętam taki film "Indochiny", 3 godz. projekcji, moja koleżanka łkała w głos, a ja się tylko zachwycałam krajobrazami, choć akcja zapewne była dramatyczna, smutna i ckliwa.
    Gwiezdnych Wojen nie oglądałam, nie miałam ochoty.A odkąd do kin wprowadził się popcorn i siorbacze z coca colą, przestałam chodzić do kina, bo mnie mdli od tego zapachu popcornu, a siorbanie przyprawia o dreszcze.
    A teraz w ogóle nie oglądam filmów fabularnych, szkoda mi na nie czasu.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzadko chodzimy do kina. Ale lubię oglądać filmy w domu.
      Pierwsze rysunkowe filmy Disneya miały fajną kreskę i pomysł
      na fabułę.
      Zakochany Kundel i jedzenie makaronu to klasyka i moja ulubiona scena.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Te "stare Disneye" to były naprawdę cudne- nawet teraz je doceniam. Te nowe to już nie to, a szkoda.

      Usuń