piątek, 11 grudnia 2015

Progenia epilog.

Wczoraj był ten wielki dzień i najmłodszy potomek pozbył się aparatu
ortodontycznego.
Wrócił i się uśmiechnął, a ja westchnęłam z zachwytu.
Jeszcze przez pół roku będzie na noc zakładał półaparat
utrzymujący zęby w tym równiutkim porządku, ale to już
szczególik.
Blaszki zostaną, bo usunięcie ich wiąże się z ponowną operacją,
a to niesie ponowne niebezpieczeństwo utraty czucia w wargach,
czy komplikacji takich jak przy operacji pierwotnej.

                             


To zdjęcie najmłodszego ku pamięci, trochę blaszek jest ciekawe czy będzie
brzęczał na lotnisku.
Cieszę się bardzo i jestem z niego bardzo dumna, przetrwał i teraz może
zacząć zapominać.
Pytanie dlaczego ja? nieaktualne, mam naprawione dziecko.

PS. Cała przygoda z progenią do przeczytania po kliknięciu w etykietę
       "progenia".                          

2 komentarze:

  1. To bardzo dobre i optymistyczne zakończenie. Tyle tylko, że teraz Młody musi już zawsze uważać by nie odnieść gdzieś kontuzji szczęki, czyli musi dobrze wybierać rozrywki sportowe. Gratuluję Jemu i...oczywiście Tobie i Twej drugiej Połowie.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za gratulacje. Nie będę się martwić na zapas i nie kupię mu kasku ochronnego. Kiedyś marzył żeby być bramkarzem, ale szczęśliwie nie został. Sam powiedział, że musi uważać
    więc świadomość jest i tego się trzymam.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń