sobota, 24 października 2015

Skórka za wyprawkę czyli ekonomia przede wszystkim.

Moja prywatna "winnica" obrodziła w tym roku nad podziw.

             

                               Szczep winogron ma już prawie trzydzieści lat, rodzi co roku
                               sumiennie i obowiązkowo.

                           

Z reguły zostawiam owoce dla szpaków i innych owocojadów.
Jednego roku zrobiłam sok.
W tym roku zaczęłam smęcić Wspaniałemu,
- a może zrobimy wino?

Wzrokiem łypnął i policzył:
    a/ kupno baniaka - koszt.
    b/ woda do mycia winogron - koszt.
    c/ rurka do bąblowania - koszt.
    d/ cukier - koszt.
    e/ paliwo za dojazdy - koszt.
    f/ moja roboczogodzina - bezcenna.
    g/ kosztu korka nie doliczył.
Podsumowanie wg Wspaniałego, namęczysz się, wykosztujesz i wylejesz.
Podsumował i zadeklarował:
- To ja już pojadę do Biedronki po wino.
Mistrz celnej puenty.
Zrozumiałam, odpuszczam - rachunek ekonomiczny jest jednoznaczny.
Spróbuję zrobić trochę dżemu może się do gofrów nada?

PS
    Okazuje się, że z dżemu można zrobić wino. Prawdopodobnie wino
    dżemowe nie jest rewelacyjne w smaku, ale kontynuując tok myślenia
    Wspaniałego, rachunek ekonomiczny wskazuje na to, żeby wykorzystać
     nie zużyte dżemy.
    Trzeba będzie dokonać obliczeń na kalkulatorku.
     
   

2 komentarze:

  1. Zostaw ptakom, niech sobie pojedzą. Dżemu z winogron nie jadłam, ale piłam gazowany napój z winogron, oczywiście nie u nas.Pychota to była.
    Ale sto lat temu robiłam wino z rodzynek, niemal Tokay wyszedł.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skończy się na tym, że zrobię galaretkę, a reszta dla szpaków i grubodzioba.
      Pozdrawiam.

      Usuń