czwartek, 5 listopada 2015

"Nie szanujmy książek"...oczywiście w cudzysłowie.

Bardzo chciałam, żeby moje dzieci czytały.
Nie ważne jaki gatunek literatury.
Mam małą fobie na punkcie tego, że może
zaniknąć umiejętność odręcznego pisania
i czytania dłuższych tekstów.
W zasadzie pod względem ilości, dostępności
różnorodności informacji internet jest kopalnią wiedzy,
ale i śmieci.
Książka jest droga i elitarna, zajmuje dużo miejsca,
zbiera kurz.
A jednak odrzucając mój sentyment i przyzwyczajenie
do trzymania w ręku, kartkowania, zapachu co daje
czytanie książek szczególnie w młodym wieku?
Czytanie na pewno poszerza zasób słownictwa,
ćwiczy wyobraźnię, zmusza do refleksji, relaksuje,
odpręża.
Badania potwierdzają, że samo trzymanie
książki w ręku, przewracanie kartek działa odprężająco
i relaksująco, dlatego urządzenia do czytania książek
w wersji elektronicznej często naśladują prawdziwą
książkę, dając możliwość jakby przewracania strony.
Czytając trenujemy umiejętność skupienia i koncentracji.
Zdania w książce są dłuższe, dopracowane przez
autora, dopieszczone.
Czytając czuję, że autor musiał się postarać.
Jak nauczyć dziecko czytania?
Trzeba książki przede wszystkim mieć.
Dziecko ma naturalną potrzebę poznania liter,
jeżeli zobaczy, że oprócz liter w komputerze i gadających
głów w TV, w domu jest książka, leży na stole, stoi na półce,
leży gdzieś między zabawkami sięgnie po nią.
Z ciekawości najpierw obejrzy obrazki z czasem przeczyta.
Zawsze uważałam, że książki nie należy "szanować"
książka nie jest od tego, żeby stać na półce i ładnie
wyglądać.
Może narażę się bibliofilom, ale za komuny były tzw książki gazetowe,
byle jak wydane, na marnym papierze, ale były tanie.
Moje chłopaki czytają, każdy zaczął w innym czasie
i czyta co innego.
Wydaje mi się, że duże znaczenie miało to, że w dzieciństwie
nie mieli w pokoju TV i komputera.
Ponieważ chłopaki są w różnym wieku miałam okazję
zobaczyć jak media elektroniczne opóźniają chęć czytania.
Najpóźniej zaczął czytać najmłodszy już myślałam, że
nie zaskoczy, podsuwałam, zachęcałam i nic.
Dopiero pod koniec podstawówki zassał i mu zostało.
Najstarszy, który urodził się w epoce przed komputerowej
nauczył się czytać w wieku 5 lat, w pierwszej klasie podstawówki
 przeczytał" Robinsona Crusoe".
Każdy czytacz ma jakąś książkę do której wraca ja też mam,
a ponieważ lubię dziwne smaki i dziwne rzeczy, dobra przyznam
się i nie będę się tłumaczyć - lubię czytać i wracać do "Chłopów" Reymonta,
i nie pytajcie mnie dlaczego? Nie wiem.

                   

                                           To moja "nie szanowana" wyczytana książka.

1 komentarz:

  1. Mam też taką wyczytaną ; to Grahama Greena "Podróże z moją ciotką".
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń