sobota, 28 listopada 2015

Zabawa w ciepło zimno...

Przez całe życie bawię się w "ciepło - zimno.
Odkąd pamiętam zawsze miałam problem z "ciepłem".
W moim młodzieńczym domu nie było centralnego ogrzewania, były piece.
Moim pierwszym wspomnieniem jest duży fotel i poduszka z frędzlami
na której siedzę ja pięciolatka.
Fotel stoi przy piecu, a na parapecie w dużym pokoju wiszą lodowe sople.
W kuchni stała kuchnia opalana węglem na której gotowało się obiad, w kotłach
pranie, a w dochówce piekło się mięso i ciasto.
I to nie była wieś, to był dom w centrum Gdańska.
Tata lubił nowinki, więc postanowił zrobić ogrzewanie etażowe.
Zniknęły piece z pokoi, a w kuchni pojawiła się etażówka.
To taki piec w którym paliło się w kuchni i nagrzewało kaloryfery w pokojach.
Postęp i krok milowy w zabawie w "ciepło - zimno".
Tak, polegało to na tym, że zimą rozpalało się po powrocie rodziców z pracy
ok. godz. 16 zanim mieszkanie się nagrzało to piec w nocy wygasał i rano
było zimno.
Ubierałam się w totalnej zimnicy i biegłam do szkoły.
Jak podrosłam i mogłam przytargać wiadro węgla i koksu z piwnicy,
sama rozpalałam i trochę wcześniej w domu bywało ciepło.
Jak ja zazdrościłam koleżankom, że mieszkają w domach z centralnym ogrzewaniem.
Jak tylko zbliżała się jesień zaczynało się polowanie na koks i węgiel,
potem trzeba było zwalić to do piwnicy.
Czyszczenie komina to osobna bajka.
Pamiętam jak w dzień śniadania wielkanocnego tata postanowił wyczyścić
komin bo pan kominiarz zapił i zostawił swoje narzędzia.
Jak na święta można zostawić brudny komin?
Tata wszedł na dach i spuścił przez komin kulę do czyszczenia komina.
Zapomniał tylko zamknąć drzwiczki w piecu...
Mina mamy kiedy weszła do wysprzątanej świątecznie kuchni - nie do zapomnienia.
Nadszedł czas, kiedy wyszłam za mąż i przeprowadziłam się do wymarzonego
domu z centralnym ogrzewaniem.
Myślałam o jednym, koniec mojej zabawy w "ciepło-zimno".
Mieszkałam sobie, ktoś gdzieś dosypywał do pieca.
Tak po cichu zamarzyłam sobie, a może kominek?
Ja tak mam, że jak zamarzę o głupocie to dostaję i to tak do bólu.
Za tej podłej komuny rachunki za ogrzewanie były w ramach możliwości, uczciwie
pracującego człowieka, problem się zaczął za szalejącego kapitalizmu i narastał.
Jakieś pięć lat temu przyszedł rachunek za dwa tygodnie ogrzewania 1800 PLN.
Szala goryczy się przelała, okazało się, że w naszej dzielnicy ogrzewanie jest
najdroższe w całym trójmieście.
Szybka decyzja, odłączamy się robimy kominek.
Chciałaś? Masz.
Dostałam kominek, a wraz z nim cięcie, rąbanie, noszenie, układanie, przenoszenie
drzewa, wycieranie sadzy, pranie firanek po kolejnym zadymieniu.
Rano zimnica.
Wróciłam po trzydziestu latach do zabawy w "ciepło-zimno".
Wytrzymaliśmy trzy sezony, kominek wywędrował z domu.
Wspaniały wstawił piec do garażu i zaczął palić węglem.
Dzisiaj jak zobaczyłam go z przepychaczem do komina w ręku to stwierdziłam,
że historia zatoczyła koło i moja zabawa w "ciepło - zimno" niema końca.

                                        

                                Dobrze, że komin jest na zewnątrz i do Wielkanocy daleko...

7 komentarzy:

  1. Mnie jest "na okrągło zimno", bo normalną temperaturę mam tylko wtedy, gdy mam gorączkę- na co dzień mam 35,1 do 35,5 (niech żyje niedoczynność tarczycy).
    Pamiętam z dzieciństwa, że przez kilka pierwszych lat powojennych nie było w naszej kamienicy centralnego bo miejscowa (w budynku) kotłownia była uszkodzona. W pokoju rezydował piecyk o wdzięcznej nazwie "koza" i musiałam go omijać z daleka, W łazience był piec z bojlerem, w którym palono raz na tydzień. W kuchni stała kuchnia węglowa, ale dość szybko podłączyli nam gaz.
    Potem 3 razy w tygodniu puszczali nam z tej kamienicznej ciepłowni ciepłą wodę, w końcu podłączono nas do elektrociepłowni.
    Mam rodzinę w Trójmieście. Pamiętam, że ciocia miała grzałki elektryczne zainstalowane w piecach kaflowych.
    A skąd taka cena księżycowa tego ogrzewania? I jakie to było ogrzewanie?
    Aż sprawdziłam w swoich rachunkach- przez okrągły rok płacę zaliczkę na centralne ogrzewanie i wynosi ona raptem 40,- zł miesięcznie.Wysokość zależy od metrażu. Raz do roku elektrociepłownia, na podstawie odczytów z podzielników ciepła, robi rozliczenie i zawsze mam nadpłatę- nawet gdy jest ostra zima. Za poprzedni sezon mam nadpłatę 220 zł.Fakt, że od jakiegoś czasu jest pełna automatyzacja podawanego przez elektrociepłownię ciepła, dostosowana do temperatury powietrza. Poza tym ja sobie na noc wyłączam kaloryfer, nie lubię spać w ciepłym pokoju.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mieszkam w dzielnicy Gdańska położonej za obwodnicą w domu szeregowym . Cały Gdańsk obsługuje GPC. Nasza osiedlowa kotłownia została przestawiona z węgla na gaz. Instalacja przesyłowa ma ok. trzydzieści lat kanały przesyłowe podgrzewają ulice. Były plany przebudowy, ale łatwiej było podnieść ceny, ludzie rezygnują z ogrzewania centralnego i przechodzą na ogrzewanie indywidualne. Prawdopodobnie o to chodzi przedsiębiorstwu nie opłaca się przebudowa sieci przesyłowej. Cena jest prawie dwa razy wyższa od ogrzewania w blokach "na mieście"..
    To ponad 100 PLN za GJ (nie płaciliśmy od metra, ale za GJ) do tego trzeba dodać jeszcze cenę cieplej wody.
    Po tym słynnym rachunku za dwa tygodnie, to było na koniec roku, dlatego za dwa tygodnie tzw. rachunek wyrównujący. Przykręciliśmy wszystko co można było i
    przy bardzo dużej oszczędności siedząc w polarach,mając w domu 18 stopni zużyliśmy ok.18GJ + ciepła woda = rachunek na ponad 2000 PLN.
    Faktycznie chałupa spora, ale nowe okna, ocieplony strych i nie jesteśmy jakoś szczególnie ciepłolubni. Większość sąsiadów zrezygnowała już z centralnego,
    grzeją się trochę ogrzewaniem gazowym trochę węglem i kominkami.
    My w przyszłym roku zrobimy ogrzewanie mieszane, gazowe na normalną temperaturę, w mrozy dogrzewać się będziemy węglem.
    Kiepsko bo ucierpiało powietrze. Mieszkamy w okolicy trójmiejskich lasów i dotąd
    powietrze było super, teraz ludzie ratują się jak mogą i na kolejnych domach pojawiają się kominy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak , to problem gdy się mieszka w domkach jednorodzinnych. Byliśmy o krok od postawienia chałupy, ale zrezygnowaliśmy- na szczęście. Co prawda domki miały być podłączone do elektrociepłowni, ale gdy z szeregowców projekt zmienił się na blizniaki, a z blizniaków na wolno stojące ponad 300m i to techniką "co pół piętra"- odpadliśmy. Na szczęście udało się nawet wycofać już wydane pieniądze. Nas jest tylko dwoje więc nasze M3 całkiem nam wystarcza- za to nie interesuje mnie stan dachu, chodnika przed domem i ogrzewania.
      Miłego, ;)

      Usuń
  3. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń